Zuzka
Dołączył: 25 Lut 2011
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:18, 11 Lis 2012 Temat postu: 09.03.2011 Trochę powożenia SC |
|
|
Dziś znalazłam chwilę czasu dla Noxla. Postanowiłam że dość rutyny! Zajmiemy się powożeniem! Ponieważ był już zajeżdżany pod powożenie wyprowadziłam go na halę gdzie czekała na niego nowiutka bryczka z nowiutkim kompletem. Ogier popatrzał ciekawie. Spuściłam go z uwiązu żeby sobie powąchał i pochodził. Ja w tym czasie go kontrolowałam. Serek chodził i chodził wkoło bryczki aż w końcu się odważył podejść bliżej i bliżej... I nagle usłyszałam rżenie. Tupał kopytami i parskał. No cóż. Wzięłam ogłowie, szory i zaprzęgłam go do wozu. To Noxle zaczał się szarpać. Dałam mu sygnał do startu. Noxle posłusznie ruszył. Zatrzymałam go gdyż zorientowałam się że by wypadało jeszcze jakieś słupki ustawić. Wysiadłam i ustawiałam. Serek posłusznie stał. Ustawiłam mu coś prostego.
Ruszyłam kłusem. Poprawka chciałam ruszyć ale Noxle nie chciał jechać. Pewno przeraziły go te słupki. Cmoknełam ale tym razem uzyskałam reakcję w postaci kłusa. I zaczęliśmy tor.Pierwsze cztery słupki nie zostały strącone. Ogier skupiał się i to było widać. Wydłużyłam mu wodze i ruszyliśmy galopem na dwóch ostatnich słupkach. Koń parsknął i ruszył galopem. Krótkim ale pełnym gracji. I puściłam go na całkiem luźnej wodzy żeby się rozpędził i pojechał takim dłuuugim galopem naokoło hali. Wykonał moje polecenie z nadgorliwością: ruszył wydłużonym krokiem ale najpierw bryknął i chyba trochę wgniótł bryczkę. Ale jechałam dalej z szalonym ogierem który mógł się wyszaleć. Zwolniłam Sera do kłusa. Ten znowu wypuszczał potoki śliny ale chyba był szczęśliwy: uszy postawione, ogon w ruchu. Ponieważ czas naglił powoli kończyliśmy trening. Zwolniliśmy do stępa. W stępie jeszcze raz przejechaliśmy tor i wysiadłam z bryczki. Sir cały czas parował. Żeby ochłonął zdjęłam z niego szory i ogłowie i założyłam kantar. Wiem że Serek nie lubi skakać ale trochę ruchu w tym kierunku się przyda. Puściłam go luzem po hali a ja zaczęłam montować korytarz. Sir sobie chodził stępem i wąchał po dłoże lub dzikim galopem brykał. Ja ustawiłam belki i wzięłam konia za kantar. Weszliśmy w korytarz. Noxle pochylił łepetynkę i prychał. Puściłam mu kantar i wpędziłam w korytarz by przeszedł sam. Musiałam mu trochę popędzić tempa. I przeszedł. To dałam mu na końcu niską przeszkódkę. Może czterdziestkę. Musiałam z tyłu mieć bat bo podchodziliśmy cztery razy. W końcu rozmontowałam tor twierdząc że nic z tego nie wyjdzie i założyłam derkę koniowi. Wzięłam go za uwiąz i zaprowadziłam do boksu. W stajni zobaczyłam Joanne która czyściła Damę z Łasiczką. Pogadałyśmy chwilkę i weszłam do stajni dla ogierów. Zdjęłam Noxlowi derkę i go zaczęłam rozczyszczać. Uniknęłam chapnięcia w ramię. Założyłam derkę z powrotem i wyprowadziłam konia na pastwisko do kolegów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|