Joanne
Właściciel Stajni
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 9:55, 19 Cze 2011 Temat postu: 30.05 - Skoki luzem |
|
|
Chciałam zrobić Antardi lajtowy trening, bez jeźdźca na jej biednym grzbiecie. Ruda podeszła do mnie, gdy tylko przeszłam parę metrów za bramkę. Na powitanie wepchnęła swoje brudne od ziemi chrapy w mój policzek.
-Tak Antardi...buzi buzi - Powiedziałam odsuwając się i gładząc folblutkę po szyi. - Chodź, dziś sobie trochę pokicasz luzem. - Powiedziałam zapinając uwiąz do kantara i prowadząc Kasztankę do stajni. Od razu zamieniłam jej kantar na ogłowie meksykańskie z odpiętymi wodzami, przeczesałam włosianką, rozczesałam grzywę i ogon, na koniec wyszorowałam kopyta. Klacz jak zwykle stała spokojnie, nie postępując ani kroku w żadną stronę. Parę razy tylko zaczepiała mnie prosząc o pieszczoty, tak była koniem-aniołem. Pogładziłam ją po szyi, odziałam w ochraniacze i kaloszki, do wędzidła przypięłam lonżę i idziemy na maneż. Zamknęłam bramkę i puściłam kasztankę wolno. Antardi stępowała sobie po padoku, raz się wytarzała, raz zakłusowała, przystanęła, zagalopowała z bryknięciem a tak to łaziła i łaziła, głównie za mną, która to ustawiałam przeszkody w korytarzu. Gdy skończyłam przypięłam lonżę do wędzidła i wzięłam folblutkę na koło. Duże. Postępowała chwilę i poprosiłam o kłus. Ruszyła chętnie, energicznie wyrzucając nogi przed siebie. Pokłusowała w jedną stronę, potem w drugą i galop. Ładne, płynne przejście w szybko, okrągły, pokrywający chód. Antarktyda pogalopowała parę minut w jedną stronę, parę minut w drugą i do stępa. Podeszłam, odpięłam lonżę, sprytnie pozahaczałam o stojaki i stworzyłam w ten sposób swego rodzaju korytarz.
-Chodź mała. Ma razie tylko drągi, potem coś skoczymy - Powiedziałam prowadząc przeczuwającą już co się święci klacz. W odpowiednim momencie puściłam ją, pogoniłam do galopu i Antardi wleciała w szereg. 3 drągi na skok-wyskok, potem 2 na jedno fule. Ładnie się wpasowała, spokojnie przegalopowała wysoko podnosząc nogi nad belkami. Weszłam w korytarz i ustawiłam przeszkody: koperta (skok-wyskok) koperta (skok-wyskok) koperta (jedno fule) stacjonata (jedno fule) stacjonata. Na razie miały one około 50 cm, więc prościzna. Zagoniłam Antardi na ścianę i poleciała. Hop-hop-hop-fule-hop-fule-hop. Bardzo ładnie. Pochwaliłam głosem i jeszcze raz. Znów ładnie, chociaż przy ostatniej stacjonacie ledwo się wyrobiła i w ostatniej chwili wybiła ratując jak tylko się da. Uśmiechnęłam się i podwyższyłam przeszkody: 60-70-60-80-90. Takie były wysokości kolejnych drągów. Antarktyda od razu gdy wyszłam z szeregu ruszyła kłusem, galopem i wjechała do środka. Hop-hop-hop-fule-hop-fule-hop. Bardzo ładnie, zgrabnie i bez problemu. Puściłam kasztankę jeszcze raz i podwyższyłam wszystko o 10 cm, a z ostatniej stacjonaty zrobiłam oksera. Antarktyda pewna siebie natarła na przeszkody. Z lekkością pokonała koperty, ładnie wymierzyła do stacjonaty i jeszcze lepiej do oksera. Pochwaliłam ją i poszerzyłam, podwyższyłam oksera do wymiarów 115 x 100, stacjonatę ustawiłam 105 cm, koperty jakie były takie zostały. Antardi płynnie wjechała w szereg, nieco nie trafiając jednak w koperty i zrzucając tę środkową. Potem szybko poszybowała nad stacjonatą i z sporym zapasem, ambitnie poleciała nad okserem zgrabnie zabierając wszystkie nogi i mocno pracując grzbietem. Poprawiłam koperty i jeszcze raz. Tym razem rozważniejszy koń dobrze wymierzył kroki i idealnie przeleciał przez korytarz. Podwyższyłam stacjonatę do 115 cm, a oksera ustawiłam 130 x 110. Spory, ale nie dla Antardi. Klacz jak burza wleciała w szereg. Hop-hop-hop-fule-hop-fule-HOP. Piękny skok przez oksera, z dużym zapasem. Klacz już z lekka mokra podleciała do mnie.
-Dobry zwierz - Powiedziałam klepiąc ją i dając cuksa. - Chcesz wyżej? - Spojrzałam na nią. Nie wyglądała na zmęczoną, wydawało się, ze tylko czeka na nowe wysokości. No to ustawiamy. Podniosłam oksera do 140 cm, stacjonatę ustawiłam 120. Ruda bez zachęty wgalopowała w korytarz i płynnie przekicała przez koperty, lekko pokonała stacjonatę i mocno wybiła się na oksera. Pokonała go zręcznie, zwinnie i bez problemu. Znów podleciała i poprosiła o pieszczoty. Pogłaskałam ją i w dylemacie stwierdziłam, że ustawię jej oksera 150. Jak zrzuci - damy spokój. Jak nie - też damy. Podwyższyłam przeszkodę i pozwoliłam klaczy skakać. hop-hop-hop-fule-hop-fule-hoop. Potęga Antarktydy podskoczyła 10 cm wyżej. Płynnie poszybowała nad okserem, miękko lądując na poprawną nogę. Przeszła do kłusa i mokra od potu na szyi i klatce piersiowej podleciała do mnie. Zatrzymała się gwałtownie i wtuliła chrapy w moją dłoń.
-Na dziś nam starczy, co stara? - Powiedziałam klepiąc kasztankę i obniżając szereg do wysokości 70 cm. Chciałam wpuścić w niego Chmurkę, bo kucka bardzo lubi skakać, przyda jej się trochę rozrywki.
Nie mogąc się oprzeć pokusie zrobiłam z uwiązu cordeo, wskoczyłam na grzbiet klaczy i ruszyłam kłusem. Pomyślałam - "a co mi tam, 5 minut kłusa nie zaszkodzi". Jak się okazało mogło zaszkodzić. Antarktyda niezbyt czuła na cordeo wleciała w szereg. Ruszyła galopem, a ja odruchowo do półsiadu. Hop-hop-hop-fule-hop-fule-hop-bryk. Mocno działając dosiadem zatrzymałam folblutkę.
-Ty nie masz dość tych skoków? - Spojrzałam na nią nieco przerażona. Zsiadłam, zastawiłam jakoś szereg i wskoczyłam na Rudą. Nie odpuszczę jej, bo pomyśli, że może sobie tak wlatywać w szeregi i co będzie?. Ruszyłyśmy kłusem. Na szczęście Anti już nie miała zamiaru skakać, spokojnie, luźno kłusowała sobie poprawnie reagując na moje delikatne pomoce. Po 5 minutach do stępa i stępujemy, póki nie ochłoniemy i podeschniemy. Zajęło to z 10 minut, jednak ten czas upłynął nam w mgnieniu oka. Sprawdziłam czy wszystko gra, zeskoczyłam na ziemię, odpięłam uwiąz i przypięłam do ogłowia.
Zaprowadziłam Tydę do stajni, na myjkę. Zdjęłam ochraniacze i schłodziłam nogi. Całego konia potraktowałam w miarę ciepłą wodą, by zmyć pot i po ściągnięciu nadmiaru wody przykryłam derką siatkową, rozebrałam z ogłowia, po czym za grzywkę zaprowadziłam na padok. Antardi wolna poleciała kłusem do swoich towarzyszek i trawy. Ja zadowolona poszłam trochę odetchnąć w swoim zacisznym, chłodnym mieszkanku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|