Zuzka
Dołączył: 25 Lut 2011
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:35, 25 Kwi 2014 Temat postu: 25.04.2014 Nauka reakcji na pomoce |
|
|
Dzisiaj zaczynamy pracować w siodle. Ponieważ w nocy okrutnie padało postanowiłam zrobić trening na
hali. Tam ustawiłam pięć drągów na szerokość kroku w stępie, a obok trzy na szerokość kłusa i pojedynczy
drąg na galop. Uśmiechnęłam się do siebie i poszłam do Incognito. Konie stały w boksach, bo pastwisko było
bagnem. Wzięłam szczotki pod boks klaczy i kompletowałam sprzęt. Ogłowie angielskie czerwone, czaprak
w niebieskie pasy, pomarańczowe ochraniacze oraz siodło wszechstronne. Podeszłam do boksu klaczy i
powiesiłam wszystko. Przy czyszczeniu stała spokojnie, ogłowie poszło sprawnie. Przy siodłaniu strasznie
się miotała, ale po zapięciu na pierwszą dziurkę wszystko było ok. Wyszłyśmy na halę.
Wsiadłam ze stołka i wyregulowałam strzemiona. Łydkami zmotywowałam klacz do ruchu naprzód.
Posłusznie poszła. Poklepałam ją i szłyśmy do przodu wzdłuż ściany. Klacz nie uciekała od siodła ani
wędzidła, skupiona była na pracy i myśleniu co się dzieje. Nie chciałam jej wydawać zbyt dużej ilości
poleceń, więc długo jechałyśmy po ścianie. W końcu postanowiłam zrobić woltę. Odsunęłam zewnętrzna
łydkę za popręg i przytrzymałam wodzę wewnętrzną. Nie rozumiała o co chodzi. Pociągnęłam wodzę
bardziej i zepchnęłam mocniej łydką. Skręciła w narożniku, postanowiłam kontynuować zakręt. Zrozumiała.
Na następnym zakręcie zrobiłam to samo, poszło szybciej. Poklepałam klacz w nagrodę i zmieniłam
kierunek. Sprawnie zakręciła. Na drugą stronę parę kół i najazd na drągi w stępie. Oddałam jej wodze, żeby
sobie popatrzyła co się święci. Wszystkie drągi zostały potrącone. Za starania podrapałam po szyi.
Najechałyśmy jeszcze raz, potrąciła te pośrodku, dwa pierwsze i ostatni zostały ocalone. Poklepałam ją i się
uśmiechnęłam.
Na ścianie dodałam mocno łydki do kłusa. Klacz chciała się zatrzymać, ale jak tylko cmoknęłam ruszyła
prawie galopem. Oddawałam i zabierałam wodze, żeby ją uspokoić, jednak Eska jechała drobniutkim i
szybkim kłusem, nie wyrabiałam z anglezowaniem. Ciągle jechałyśmy na ścianie, uspokajałam ja głosem.
Długo do niej szeptałam, dało to skutki. Pochyliła łeb i kłusowała równomiernie i spokojnie. Poklepałam ją i
nakazałam najazd na drągi. Oddałam Inco dużo wodzy, żeby mogła zobaczyć co jej się plącze pod nogami.
Przeszła bezproblemowo, każdy drąg został potrącony, ale starała się przejść. Poklepałam ją i przeszłyśmy do
stępa, w którym to zmieniłyśmy kierunek. Jechało mi się na niej w kłusie dobrze, nie wybija. Trzymała cały
czas łeb w dole spokojnie czekając na polecenia. Dodałam łydek i zerwała się do kłusa. Pozwoliłam jej
jechać szybko, z czasem zwolniła. Pojeździłyśmy trochę na ścianie i dałam jej pomoce na woltę. Zrobiłyśmy
duże koło na połowie hali, poklepałam klacz za wykonanie. Na zakręcie usiadłam w siodło i dałam sygnał do
zagalopowania. Tutaj nie było nieporozumień, Incognito śmignęła do przodu jak petarda. Ściągnłęam wodze,
jechała za szybko, jak się potknie to będzie mogiła. Leciała przed siebie i nie patrzyła nawet że przed nią jest
ściana. Szarpnęłam mocno wodze mówiąc wyraźnie "PRRRR". Zwolniła do kłusa. Zagalopowałam jeszcze
raz. Klacza inteligentna, zajarzyła co było błędem. Odpuściłam drąg na galop. Po jednym okrążeniu przytrzymałam wodze i usiadłam mocno w siodło, żeby ją zatrzymać. Przeszła do kłusa, poklepałam ją.
Dwa koła pojechałyśmy w kłusie na jedną stronę po czym zmiana kierunku i na drugą jedno. Potem stępem tyle ile było trzeba, żeby klacz ochłonęła. Zdjęłam z niej siodło i ogłowie na hali, założyłam kantar i puściłam. Od razu rzuciła się do galopu, wybrykała się. Potem wzięłam ją do boksu, a sprzęt do siodlarni. Akurat się przejaśniło.
Post został pochwalony 0 razy
|
|