Zuzka
Dołączył: 25 Lut 2011
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:53, 08 Sty 2013 Temat postu: 08.01.2012 Przypomnienie P-tki, wdrażanie szeregu |
|
|
Siedziałam w AA i myślałam kogo by tu pomęczyć. Było ciemno, więc trzeba skorzystać z hali jak już. Wpadałam na genialny pomysł. Ruszymy trochę Insida. Skoki będą dobrym pomysłem, przypomnienie P-tki. Poszłam na halę i zrobiłam parę przeszkód. Krzyżak 50cm, okser metrowy, pijany okser 70 cm bo nowy element i stacjonata 110. Poza tym szereg 3x krzyżak 60cm. Nastawiłam radio na moje techno – realia do których konie są przyzwyczajone aż nadto. Poszłam z powrotem do stajni. Nieposegregowany sprzęt leżał w nieogarze w mojej szafce. Wzięłam ochraniacze, skokowe siodło, zdaje się Mooniego, różowo biały czaprak i ogłowie meksykan. Poza tym jakieś szczotki. Walnęłam to pod boks bułanego, który drgnął z drobnego przestrachu. Z poczuciem winy się na mnie spojrzał. Pogłaskałam go, zapewniając, że nic się nie stało. Odprężony odciążył tylną nogę. Zajęłam się czyszczeniem. Jaki on był spokojny... Za to z drugiego boksu dochodziło tupanie Noxa. Osiodłałam mojego osiołka i smętnie poszliśmy na halę, gdzie orzeźwiła nas spora dawka muzyki z radia.
Wsiadłam i ruszyliśmy stępa. Czytałam kiedyś coś o dopasowaniu muzyki do rytmu konia, więc było parę utworów na stęp na początku. Dawało to Insidowi trochę impulsu. Szedł niedbale, jakby następnego dnia miał umrzeć. Dziś jednak mamy skoki i trzeba porządnie się rozgrzać po przerwie. Sprawdziłam popręg i nakierowawszy go na półwoltę zmieniliśmy kierunek. W drugą stronę ćwiczyliśmy giętkość woltami. Pamiętam jak zaczynaliśmy, wychodziły nam cuda niewidy ale byliśmy zadowoleni. Teraz level up, nie ma łatwo. Wyjechałam z wolty na prostą ścianę i prostowałam go, pilnując jednocześnie wodzami, by mi nie wychodził poza wyznaczony obszar. Nie było praktycznie z czego wychodzić, bo jechaliśmy w obszarze zamkniętym. Jednak miał problemy z zachowaniem prostej linii. Jeszcze raz sprawdziłam popręg, trzeba było dopiąć i ruszyliśmy kłusem. Muzyka przeszła w bardziej rytmiczną już przy zmianie kierunku, teraz była prawdziwa sieczka. Jechał żwawo i przestał gubić prostą. Zmieniliśmy kierunek i pojechaliśmy koło na drugą stronę bez ciekawszych epizodów. Zagalopowanie, było szybkie i gwałtowne. Ogier sobie pobrykał, potem musiałam go zwolnić do kłusa i zagalopować jeszcze raz. I już było ok. Chwila stępa po galopie i planowanie toru. Na początek rozplanowanie trasy. Skoczymy krzyżak dla rozgrzania stawów skokowych. Zagalopowaliśmy na ścianie i najechaliśmy. Łogr nastawił uszyska i skoczył, jednak nie podwinął dostatecznie nóg i belka się zachybotała, ale nie spadła. Jednak najechałam drugi raz na to samo. Machnął głową, miał spieniony pysk. Skoczył z zapasem, mamy normę. Spróbowałam najechać na okser, mieliśmy kłopoty z nimi. Zwolniłam go, widziałam jak leci, zabiłby się. Dopiero przy przeszkodzie pozwoliłam mu na odrobinę sprintu po czym wybicie. Czułam jak się zaokrągla, jest dobrze. Uznałam przeszkodę za pokonaną. Moim brzydkim zwyczajem oddałam łydkę, Inside się rozluźnił i jakimś cudem strącił. Zwolniłam go do stępa i poprawiłam szybko belkę. Wsiadłam z powrotem i zagalopowanie. Najazd na ten sam okser, nie odpuszczę mu go. Tym razem trzymałam łydkę do końca i zostało skoczone dobrze. Wcześniej nie wiem co się stało, został wybity z rytmu? Pośrodku przeszkody? Ale to mi dało lekcję. Najazd w szereg. Skupiłam go na tym, że tu będzie trudniej. Skoczył pierwszy krzyżak, drugi, na trzecim się potknął i zrzucił. Szereg mu chyba odpuszczę na chwilę, zrobimy jeszcze raz potem. Koń mi się zasapał, postanowiłam jednak odpocząć z nim. Nie poluźniałam wodzy, przed nami dokończenie treningu, czyli szlif pijanego oksera i szeregu. Szybko poprawiłam ostatnią przeszkodę w szeregu i ruszyłam konia do kłusa, może w kłusie znajdzie rytm? Skierowałam go na te krzyżaki. Hops hops hops, skoczył ładnie, ale zawahał się na drugiej. Poklepałam go i przeszliśmy do galopu. Pojechaliśmy na pijanego i było bezproblemowo.
Koło pojechaliśmy kłusem, dwa koła na dwie strony stępem i odprowadziłam drania do stajni. Tam dałam mu jabłko i nałożyłam derkę. Musimy popracować nad szeregiem, rytmem w galopie, a ja dodatkowo nad trzymaniem łydek w miejscu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|