Joanne
Właściciel Stajni
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:25, 23 Sty 2011 Temat postu: Lonża z drążkami |
|
|
Po Plotkarze ruszyłam z zamiarem przeganiania Puniaczka na lonży. Kucyk skubał się z Chmurką, gdy przyszłam z potrzebnym mi sprzętem. Na mójwidok oba kucyki przestały, popatrzyły na mnie i podeszły do drzwiczek. Pogładziłam oba po łepetynkach, obdarowałam połówką jabłka i zdejmując kantar Punia z wieszaka weszłam. Odziałam karuska w tasiemkę i wyprowadziłam, następnie uwiązałam. Zdjęłam derkę, otworzyłam skrzynkę ze szczotkami i energicznie zabrałam się za czyszczenie. Najpierw zlepki na nogach i przy uszach, potem całego poniaka włosianką z kurzu i jego kompanów, potem dokładnie rozczesać grzywę, ogon i kopytka. Kucyk ładnie podał każdą z nóg, czekał aż wyczyszczę i spokojnie je opuszczał. Pochwaliłam wałaszka i siodłamy. Najpierw odziałam jeden z naszych kompletów ochraniaczy, potem żółciutki wycięty czaprak z naszych początków, na nim usadowiłam pas, zapięłam mocno i przykryłam kuca derką. Na koniec ogłowie z oliwką, do której dopięłam lonże (wodze zostały odczepione od reszty na inne cele) i ruszamy na halę. Dzień był bardzo przyjemny, dopiero teraz to zauważyłam. Słoneczko zaczęło przyświecać, obudziły się wszelakie ptaszki i zaczynało się coś dziać. Wchodząc drzwi pomieszczenia zostawiłam otwarte, przy Puniu mogłam sobie na to w 100% pozwolić.
Karego puściłam stępem po kole. Podreptał sobie z 5 minut i w drugą stronę. Tyle samo czasu. Puniaczek szedł energicznie do przodu, jedno ucho miał skierowane w moją stronę, drugim zaś ciągle nasłuchiwał otoczenia. W końcu po prosiłam go o podejście do mnie - posłusznie wykonał polecenie. Pogładziłam po nosku, zdjęłam derkę, którą odwiesiłam na najbliższy stojak i z kucem w ręce ustawiłam 4 drągi na stępo-kłus. No dobra. To zaczynamy! Energicznym stępem po okręgu Punio kierował się w stronę drągów. Postawił uszy i przeszedł, jednak nie postarał się z tyłami i popukał 2 drągi. No to żwawiej. Tym razem lepiej, ale nadal się nie starał. W końcu poprosiłam stojącego nieopodal Filipa, by potrzymał i poprowadził Punia, a ja będę kręcić jednym z drągów, co zmusi go do starania i podnoszenia nóg. Na początku kucyk uderzył się nogą o drążek, potem znowu, aż w końcu podniósł te swoje nóżki z uwagą i przeszedł bez puknięcia. Przestałam kręcić drągiem i patrzymy. ładnie przeszedł, bez puknięcia, potem jednak na nowo przestał się angażować. Wzięłam leżący nieopodal bacik i gdy Puniek przechodził nad belkami popukałam go lekko z zad. O wiele lepiej. Pochwała i jeszcze raz. Bardzo ładnie. Poprosiłam Filipa o zmianę kierunku i teraz patrzymy. Raz się zagapił i puknął, jednak błyskawicznie poprawił. Potem bardzo ładnie, na czysto przechodził przez drążki. Podziękowałam chłopakowi za pomoc i wróciłam na środek koła. Kazałam przejechać małemu jeszcze 2 razy i kłus po innym okręgu, bez drągów.
Wystarczyło słowo 'kłus' by kary ruszył energicznie, ale na luzie. Zrobił kilka kółek w tę i we w tę, po czym zatrzymanie na 'stóóój'. Udane. Podeszłam do niego, poklepałam, zapięłam mocniej pas, by mu nie dyndał pod brzuchem i zapięłam kuca w wypinacze, ustawione najdłużej jak się dało. Odeszłam na środek i kłus. Puniek od razu zrozumiał o co chodzi i bardzo ładnie się ustawił. Chwila kłusa po dużym okręgu, potem po małym i drągi. Skróciłam odległość siebie do kuca i pilnowałam, by podnosił te swoje nóżki. Ku mojej radości zapamiętał naukę ze stępa i bardzo ładnie, wysoko podnosząc szkitki fruwał nad drągami jak szalony. No to w drugą stronę. Chwila na dużym kole, chwila na małym i drągi. Znów ładnie, ambitnie i na luzie. Zatrzymałam karego i skracamy wypinacze. Drążki rozsunęłam na kłus wyciągnięty. Wróciłam na środek i chwila stępa w takim wypięciu. Bardzo dobre ustawienie, kucyk zna się na rzeczy. Pogoniłam go do kłusa i drągi. Na początku nie pasowało, bo za mało wigoru, potem świetne dodania w obie strony. Bardzo fajna praca na dragach, bez puknięć, nóżki noszone wysoko i wyrzucane mocno w przód, ale zad nadal zaangażowany - mrr. Takiego konia bym chciała mieć zawsze ;] Puniaczek pogibał się tak w obie strony, następnie postępował wokół mnie zwężającej drążki na kłus zebrany. Gdy były gotowe ruszamy. dobra praca, od początku żadnych problemów, więc odsuwamy się od belek i pora na galop.
Dziś drążki tylko w kłusie i stępie, nie widziałam sensu męczyć go czymś więcej, poza tym czas nieco naglił. Odpięłam mu na początek wypinacze, nie wiadomo czy nie będzie brykać. Na słowo 'galop' Punio, jakby znając moje przeczucia ruszył do przodu z serią mocnych, dzikich bryknięć, by po chwili spokojnie i lekko galopować w jako-takim, naturalnym zebraniu i ustawieniu. Ach, te kucyki... Pozwoliłam mu galopować sobie spokojnie przez jakiś czas, potem zwiększyłam okręg i ganiamy, by spuścił parę. Bryknął kilka razy i szedł wyciągniętym, mocnym galopem. Przytrzymałam go w tym chodzie dłuższą chwilę po pierwszych oznakach zmęczenia i do stępa. Zrobił dwa kółka i przepięłam lonżę, kłus w drugą stronę. Punio pokłusował sobie chwilę, potem ładne zagalopowanie na mój znak. Już bez brykania, spokojny galopik. Zrobił z 5 okrążeń i poganiamy do mocniejszego chodu. Od razu lekkie podrzucenie zadem i do przodu. Znów dość dużo galopowania, w końcu kłus.
Kucyk pokłusował sobie jeszcze po drągach, porobił przejścia na komendy i powyginał na najróżniejszych rozmiarów okręgach w obie strony. Szanował drągi, był zaangażowany i zadowolony. W końcu do stępa i kary tupta sobie na luzie przez nieco ponad 5 minut. Sprawdziłam, czy ochłonął - a i owszem. To wracamy. Przykryłam go derką i do stajni.
Na miejscu zdjęłam to, co było na Puńku, założyłam mu ciepłą, zimową derkę, dałam jabłko i radosnego kucyka wpuściłam do boksu, gdzie od razu zaczął się skubać z Chmurką. Ja pozbierałam sprzęt i ruszyłam po łyk gorącej kawki, bo coś przysypiałam z lekka.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Joanne dnia Pią 22:20, 28 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|