Joanne
Właściciel Stajni
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 13:06, 14 Paź 2009 Temat postu: Skoki luzem - wracamy do formy :) |
|
|
Data: 14 Października 2009
Trener: Joanne
Opis:
Tak, dziś był ten dzień. Dziś Punio miał poskakać w korytarzu, bym zobaczyła, w jakiej jest formie. Potem może wsiądę na sekundkę i jak nam stawy na to pozwolą skikniemy sobie coś niewielkiego. Przed rozpoczęciem treningu zajrzałam do wyczyszczonego już kucyka, by sprawdzić stan jego stawów. Wszystko się doskonale zgoiło, stawy były o wiele mocniejsze niż przed kontuzją, nogi lepiej umieśnione a po samej kontuzji nie został nawet ślad. Zadowolona wyprowadziłam kucyka za grzywkę z boksu i wsiadłam. W dłoniach trzymałam ogłowie, lonżę i bata do lonżowania. Kary sam wiedział gdzie iść. Chwilę potem byliśmy już na hali, gdzie moje koleżanki szykowały małemu korytarz. Zsiadłam z młodego, założyłam mu ogłowie z odpiętymi wodzami, do wędzidła dopięłam lonżę i puściłam wałaszka po kole. Występowałam porządnie w obie strony i kłus. Zacmokałam na co ten ruszył żwawym tempem parskając wesoło. Przekłusowałam na obie strony do momentu gdy nie zobaczyłam, że już wszystko gra i nakierowałam na drążki. Kucyk przeszedł je bez najmniejszego problemu. No to jeszcze kilka razy i to samo w drugą stronę. W końcu chwilkę dałam mu odpocząć w stępie i galop. Puniaczek strzelił sobie kilka radosnych baranków i galopował radośnie. ok.5 minut w jedną stronę i tyle samo w drugą. Gdy już skończyliśmy korytarz był gotowy. Pierwsze przeszkody to były:
1.drąg
2.stacjonata 20 cm
3.stacjonata 30 cm
4.okser 20 x 20
Więc po prostu giganty xD Odpięłam lonżę od kucyka i pogoniłam trzeba cmoknięciami do galopu. Inteligentne stworzenie od razu wleciało w korytarz i z gracją z niego wyleciało po przejściu wszystkich przeszkód. Razem z dziewczynami podwyższyłyśmy przeszkody o 20 cm. Czyli pierwsza była stacjonata 20 cm, potem stacjonata 40 cm, następnie stacjonata 50 cm i na koniec okser 40 x 40. Zagoniłam kucyka do korytarza, a ten jak szybko tam wleciał, tak i po prostych skokach wyleciał. Podwyższyłyśmy więc przeszkody jeszcze o 20 cm. Tym razem Puniek zwolnił trochę tempa, ale skoki były z gigantycznym zapasem. No to pojechał to jeszcze raz - tym razem tempo było zawrotne, karusek wyciągał nóżki jak mógł i wszystko skoczył dwa razy wyżej niż przedtem. Pochwaliłam go i przeszkody zostały podniesione o 30 cm, tak by najwyższa stacjonata miała 100 cm. Punio już bez mojego poganiania sam wleciał w korytarz (on kocha skakać....to było widać w jego oczach) i przefrunął nad wszystkim, jakby był gigantycznym Holsztynem który pokonał rekord Guinnessa xp. No to przeszkody trochę zmienione, bo Oksera zrobiłyśmy na doublebarre 100/110 x 60 a pierwszą stacjonatę zrobiłyśmy na oksera 100 x 100. Punio wpadł do korytarza i pokonał wszystkie przeszkody na czysto, mimo iż najwyższa stacjonata miała już 120 cm. Ku mojemu zdziwieniu miał jeszcze nad nią zapas. Podeszłam do niego, wygłaskałam i sprawdziłam stawy. Wszystko było w porządku. No to podwyższyłyśmy wszystko o 10 cm i poszerzyłyśmy oksera oraz doublebarre. Wzięłam chwilę postępowałam z kucykiem w ręku, nim puściłam go do korytarza. Jego skoki były zadziwiające. Punio, nie dość, że po kontuzji to jeszcze bez formy przelatywał nad przeszkodami z sporym zapasem. Chyba pobije dziś swoją potęgę Oo. Złapałam go i stępowałam spokojnie, sprawdzając, czy ochraniacze są dobrze umocowane, bo skoki na dużych wysokościach to nie zabawa. Kucyk czuł się świetnie, stawom nic nie było, więc chyba jest ok Gdy już ochłonął nasz pan kuc puściłam go, na co wałaszek wypruł galopem i wleciał do korytarza skacząc z niemałym zapasem i nawet stacjonata 140 cm była dla niego niczym. Byłam oszołomiona tym, co on wyczyniał..powinien kaskaderem zostać Pokonał swoją potęgę sprzed 3-4 lat. Nie wiem, czy to przez trening ujeżdżeniowy, który możliwe, że wzmocnił mu stawy i mięśnie, albo po prostu tak bardzo chce mu się skakać. Na koniec puściłyśmy go w najwyższym korytarzu. Pierwsza stacjonata poszła ładnie, druga też, trzecia...też! to niewiarygodne! Kucyk, mający 127 cm w kłębie skoczył przeszkodę 150 cm! Byłam w szoku. Oksera nasz Punio załatwił z taką klasą, że nawet najlepszy skoczek GP by się tego nie powstydził. Złapałam konia i wsiadłam na grzbiet. Stępowaliśmy w spokoju, ja cały czas wpatrywałam się w niego jak głupia. Dziewczyny obniżyły nam korytarz o metr i zwięziły ile trzeba. Złapałam się grzywy i ruszyliśmy z Puniem galopem na podbój przeszkód. Piersze 2 przeszkody poszły jak po maśle, trzecia też, a o doublebarre nie wspomnę. Dziewczynki ustawiły nam korytarzowy parkur do klasy mini LL i jedziemy. Pierwszy okser minął łatwo, potem kucyk się wyciągnął, skoczył stacjonatę z zapasikiem i następną też, potem podjazd do boublebarre, które poszło nam jak po maśle. Ostatnie było triplebarre, które no cóż...nie stanowiło dla nas problemu. Na koniec nakierowałam Punia na pająka, który ostatnio był postrachem większości koni. Ten na spokojnie skoczył półmetrową przeszkodę nic sobie nie robiąc z jej "groźności" No to przejście do stępa i ściągnęłam kucykowi ogłowie. Rzuciłam je na ziemię i ruszyłam kłusem. I tak zupełnie naturalowo go rozprężyłam. Wpierw 10 minut kłusa, potem 15 stępa, na które pojechaliśmy w las. Kucyk raźno oglądał wszystko dookoła. Było biało. Nielubię, gdy jest biało.Po 15 minutach wróciliśmy do stajni, gdzie po tym jak zsiadłam Punio musiał wytarzać się w białym puchu. No nic, jego obecność napawała mnie radością nawet z tego, że jest cholernie zimno. Zaprowadziłam Puniaczka do boksu, tam go wytarłam, wyczyściłam, wypieszczochałam i zamknęłam boks, zostawiając kucykowi sianko. Sama poszłam umyć ogłowie i poukładać resztę rzeczy, które kochane dziewczynki odniosły do siodlarni. Chyba niedługo powrócimy do niewielkich skoków - początkowo mini LL, jakieś takie kurdupelki, a potem stopniowo przeplatając z treningiem ujeżdżeniowym coraz wyżej, wraz ze wzrostem formy kucola
Post został pochwalony 0 razy
|
|