Ujeżdżenie - sprawdzian z N-ki

Joanne

Data: 05 Lut 2010
Trener:
Opis:
Tak, w końcu postanowiłam zrobić maluchowi sprawdzian z N-ki w ujeżdżeniu. Kończąc herbatę wyszłam z mieszkania i polazłam do stajni. Wpierw siodlarnia i wyciągamy z niej siodło ujeżdżeniowe z całym wyposażeniem, ogłowie z pelhamem i dwiema parami wodzy, owijki i szczotki kucyka. Podeszłam do jego boksu, ułożyłam wszystko na ziemi i za kantar wyprowadziłam karuska z boksu. Punio jak zwykle domagał się wpierw wygłaskania, dopiero potem mogłam zdjąć z niego derkę i szybko przeczesać włosianką. Był czysty, nie pobrudził się od rana, więc szybko skończyłam i kopytka. Bardzo ładnie podane, konik grzecznie czekał aż skończę i po 5 minutach rozczesujemy grzywę. Przyznam, że rośnie mu ona w zastraszającym tempie. Już była 2 razy dłuższa niż po przecięciu. Zaplotłam ją w stylu francuskim, co bardzo pasowało do ogólnego wyglądu wałaszka. Potem ogon, długi i gęsty. Też go ładnie zaplotłam i zaczynamy siodłanie. Wpierw owijki na nogi, bardzo ładnie, kucyk grzecznie stał i się nie ruszał. Następnie siodło, które również poszło gładko. Grubasek schudł już o jedną dziurkę, z czego byłam bardzo zadowolona, bo popręg się normalnie zapinał. Sprawdziłam czy wszystko ok i ogłowie. Poszło gładko, Puniek bardzo dobrze się spisywał i bez oporów przyjął wędzidło. No to na grzbiet derkę, ja się opatuliłam jeszcze bardziej, na taką sporą cebulkę, pociągnęłam malucha lekko za wodze i idziemy na halę. Szybkim krokiem do niej dotarliśmy i w końcu stajemy. Sprawdziłam popręg, zdjęłam z wałaszka derkę, opuściłam strzemiona i wsiadłam.
Lekko przyłożyłam łydki do boków kuca i ruszamy stępem swobodnym. Wodze trzymałam w jednej ręce, a potem nawet puściłam. Stępowaliśmy sobie tak na luzie przez pewien czas następnie od dosiadu zaczynaliśmy pracować na woltach, slalomach, serpentynach stopniowo się zbierając i coraz mocniej wyginając następnie pracując też nad zmianami tempa. Karusek szybko był gotów do zakłusowania, wszystkie podstawowe elementy w stępie jak i różne ustępowania wychodziły mu bardzo dobrze, więc nabrałam jeszcze troszkę wodze i lekka łydka do zakłusowania. Punio szedł żwawo, od zadu i prosto. Z początku kilka kółek w kłusie anglezowanym, następnie ćwiczebny, kręcimy się po ujeżdżalni wykonując najróżniejsze figury (z początku te prostsze i nie wymagające porządnego rozgrzania, stopniowo jednak elementów dochodziło i pod koniec już wykonywaliśmy praktycznie wszystkie elementy kłusa) naprawdę nieźle się przy tym rozgrzewając i rozciągając. Punio dobrze dziś reagował na pomoce, chętnie wykonywał wszystkie figury, szło mu dzisiaj naprawdę nieźle, co dobrze wróżyło. Gdy już płynnie i swobodnie wykonywaliśmy w kłusie zmiany tempa i ram, ustępowania, łopatki, wygięcia i całą resztę na chwilę zwolnienie do stępa pośredniego.

SOON