Zuzka
Dołączył: 25 Lut 2011
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:16, 11 Lis 2012 Temat postu: 28.02.2011 Sprawdzenie możliwości SC |
|
|
Po złożeniu papierów o adopcję poszłam do Noxla żeby zobaczyć na co go stać. Poszłam do siodlarni zabrać jego rzeczy i rozmyślając czego mogę się spodziewać. Zajrzałam pod tabliczkę „Sir Noxle”. Powitało mnie gniewne spojrzenie leżącego ogiera. Postawiłam jego rzeczy pod boksem i otworzyłam go. Ogier gwałtownie wstał i zaczął mierzyć mnie wzrokiem. Wyciągnęłam rękę aby mógł powąchać. Zrobił to i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Wyciągnęłam szczotki. Noxl stanął półdęba a ja go uspokajałam cichutko. Ten stanał i prychał. Pogłaskałam go po szyi i zaczęłam go czyścić. Poczułam jego zęby na moim karku.
-Auć! To nie było miłe!
Szorowałam dalej tylko że drugą stronę. Po pół godzinie konik lśnił. Założyłam mu czaprak hop! Siodło hop! Póki ma kantar. I założyłam ogłowie. Bardzo się mnamęczyłam zanim mu włożyłam do pyska wędzidło. Podciągnęłam strzemiona i popręg. Ruszyliśmy z boksu na halę. Noxle się potwornie kręcił i podkłusowywał. Wreszcie dotarliśmy. W tym samym momencie Carrot jeździła z New Bomb'em. Rzuciłam szybkie:
-Hej!
I zaczełam regulować strzemiona. Podciągnęłam popręg i wsiadłam. Sir machnął głową i parsknął. Ktoś na nim chyba długo nie siedział. Stępowaliśmy dosyć długo robiąc różne wolty, serpentyny, szlaczki...Gdy New Bomb skoczył i wylądował tuż przed nami. Sir Noxle kopnął Bomba a Carr go usiłowała powstrzymać od kontrataku. Hm. Zdecydowałam że po galopie poskaczemy. Pojechaliśmy kłusem. Noxle zwiesił głowę w dół i sapał niemiłosiernie. I zachaczyliśmy się pod New bomba i Carr bo wydawało mi się że niechybnie zagalopuje jak zaraz nie zaradzę temu. Sir uspokoił się i przestał sapać. Przyłożyłam łydkę by sprawdzić czy zareaguje jak dawniej. Sir jakby obudził w sobie dawnego ducha i postawił głowę. Chyba mu się przypomniały dawne czasy. Wjechałam na przekątną. Bez żadnego ryzyka zrobiłam w kłusie woltę i zagalopowałam. I tu Noxl się popisał! Pochylił łeb i wyciągał nogi do przodu. Ale nie widziałam w nim pasji, dawnego błysku w oku. Stracił chęć do życia. Postanowiłam zrobic nową misję: obudzić Noxla! Po zmianie kierunku po przekątnej chwila kłusa. Jego uszy kiwały się w rytmie kroków a ja planowałam skok w kłusie. I najechałam na czterdziestkę. Ten przeraził się i wyłamał. Dałam mu spokój. Pojechaliśmy galopem na druga stronę Ten galopował i galopował....
-Ej! Zuza zostawić ci te przeszkody czy można wziąć?
-A weź je. I tak już nie skoczy.
-Okej.
I po odprowadzeniu konia Carota pojawiła się w drzwiach hali. Pogłaskała mimochodem Noxla a ja zatrzymałam go do kłusa. W kłusie porobiliśmy jakieś figury typu wolta. Sir Noxle zaczął się ślinić jak dwumiesięczne dziecko. W kłusie jeszcze jechaliśmy z pięć minut i do stępa. Carrota wyszła z hali. A ja zsiadłam z ogiera. Postępowałam z nim w ręku i wyszliśmy. W boksie był mniej nerwowy niż przed treningiem. Rozsiodłałam go i rozczyściłam. Dałam mu kostkę cukru. Sir popatrzał na mnie pytająco ale wziął. I położył swoje chrapy na moim ramieniu. Następny będzie join up. Dałam jeszcze po słodkości każdemu z koni i poszłam w przysłowiową „siną dal”. Było świetnie i czadowo. Ma zadatki na dobrego ujeżdżeniowca! Jeszcze ma w sobie to coś! tylko trzeba to odkryć i JA to zrobię! Obiecuję!
Post został pochwalony 0 razy
|
|