Forum www.wsraurumanimus.fora.pl Strona Główna

Teren z Joanne - 26.11.2009r

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsraurumanimus.fora.pl Strona Główna -> Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Misiaczek




Dołączył: 21 Lis 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pyskowice/Gliwice

PostWysłany: Czw 19:13, 26 Lis 2009    Temat postu: Teren z Joanne - 26.11.2009r

Data: 25 Listopada 2009
Trener: Joanne
Opis:
Dziś dla odprężenia postanowiłam wziąć kucyka w teren, by przy okazji popracować nad kondycją. Z treningiem byliśmy na poziomie, więc taki jeden dzień nam tylko pomoże, bo ile można w kółko krążyć po czworoboku x] Jechać z nami mieli Msiaczek na Boiling Fangu, który przy okazji zapozna się lepiej z terenem Smile Razem wyszłyśmy do stajni w której obie skierowałyśmy się w stronę siodlarni. Miś wzięła swój strój, ja zaś sięgnęłam po nasz ulubiony niebieski czaprak 'komix', kucykowe ochraniacze, nasze jedyne(póki co) ogłowie oraz siodło wszechstronne. Worek ze szczotkami powiesiłam na ramieniu i ruszyłam do boksu kucyka. Ten przywitał mnie radosnym rżeniem i niecierpliwym stukaniem kopytkiem w drzwi boksu. Pogładziłam do po pyszczku, dałam smakołyka i wyprowadziłam za kantar na korytarz, gdzie przełożyłam mu dopięty do kantara wcześniej uwiąz przez jego umięśnioną już ładnie szyję, następnie zabrałam się za szorowanie tego brudu, który zawsze musiał na nim być xP Po 15 minutach szorowania twardą i miękką szczotką kucyk miał w miarę czystą sierść. Potem gąbki, szmatki i inne takie, grzebyki też, a na koniec kopytka. Kucyk ładnie podawał swoje urokliwe nóżki, które były tak lekkie w porównaniu z kopyciorami reszty rumaków Smile Spojrzałam, na jakim etapie jest Misiek. Na razie próbowała usunąć błoto z drugiego boku ogierasa, który nieco się wiercił widząc nieopodal Wiarę, która nie wykazywała zbytniego zainteresowania łamiąc kasztanowi serce x] Zaczęłyśmy rozmawiać, a czekając aż Misia skończy z czyszczeniem zaczęłam masować kucykowi grzbiet, następnie poprzerywałam mu grzywę, zaplotłam w warkoczyki i jeszcze ogonek. Gdy byłam w środku ogona Misia była gotowa do siodłania. Szybko skończyłam i zaczęłyśmy siodłać. Wpierw założyłam karuskowi siodło, następnie ochraniacze i na koniec ogłowie. Postanowiłam pomóc trochę misi, więc przytrzymałam jej rumaka, gdy ona zakładała już ostatni element sprzętu - ochraniacze. Potem obie wsadziłyśmy na głowy kaski, konie (i kuce) w łapy i idziemy na maneż.
Przyznam,, że Boiling pięknie się prezentował - rosły, elegancki koń, z błyszczącą sierścią i równiutką grzywą oraz ogonem do piętek robił wrażenie, nie to co mój roztrzepany kucyk drepczący żwawo, by nadążyć za moim żwawym krokiem. Mimo to i tak jestem twierdzenia, że Punio jest uroczy i piękny Wink tylko trzeba będzie coś z jego grzywą zrobić...bo ile można ją zaplatać x] Na maneżu podałam Misi schodki sama zaś podciągnęłam popręg, ustawiłam sobie strzemiona i wskoczyłam na malucha. Ruszyłam żwawym tempem próbując zrównać się z ogierem, który stawiając gigantyczne kroki po prostu nie pozwalał nam dojść nawet do jego połowy xD Rozmawiając z Misią zrobiłyśmy sobie 4 kółka stępem i sprawdzamy popręgi. podciągnęłam swój o dziurkę, a misia w ogóle. Następnie ja wyszłam na prowadzenie i skierowałyśmy się w stronę bramy do lasu. Otworzyłam ją z kucyka i wyjechałyśmy w las. Droga była szeroka, więc mogłyśmy jechać obok siebie. Boiling był pobudzony, szedł bardzo żwawo, przez co Misia musiała często kręcić wolty etc a my z Puniaczkiem spieszyć jak dano nie było. Po pewnym czasie stępowania kasztan się uspokoił, zwolnił tempo i my tez mogliśmy odpuścić z prędkości. Skręciłyśmy sobie w lewo, co miało nas doprowadzić do niewielkiego strumyczka z mostkiem a następnie do rzadszego lasu oraz pól, łąk w sam raz na galop. Skoki były bardzo ograniczone bo: nowy koń pierwszy raz w terenie plus koń, który dopiero wraca do treningu skokowego (etap skoków do 50 cm). Chwilę potem ruszyłyśmy kłusem. Przyznam, że Misia ma imponującego konia, jednak nigdy bym nie zamieniła mojego kochanego kucyka na nawet najpiękniejszego Oldenburga czy jakiego tam konia chcecie. W kłusie też sobie gadałyśmy, Misia była zachwycona moim dzielnym maluchem co sprawiło, że poczułam się jeszcze bardziej z niego dumna Smile Pokłusowałyśmy trochę i do stępa, bo było błotko na wąskiej ścieżce, która potem prowadziła przez wspomniany wcześniej mostek, więc ja jechałam na przedzie. Odcinek poszedł szybko, nie był on zbyt długi i po chwili stałyśmy poprawiając popręgi.
-Gotowa? - Spytałam
-Gotowa - Misia się uśmiechnęła i ruszyłyśmy szybkim kłusem po szerokiej drodze. Las tu był o wiele rzadszy, więc można było jechać szybkim tempem. Mijałyśmy z Misią różne płoty, domki, łąki i w końcu razem zagalopowałyśmy na bardzo rozległej łące. Punio jak zwykle strzelił sobie dwa baranki i popędził galopem przed siebie, dzięki czemu Boiling mógł jechać też w swoim tempie. Po chwili minęłyśmy już łąkę ale nie zmieniłyśmy chodu. Kilka minut później ukazała nam się niewielka kłoda (35 cm) przed którą utworzyła się spora kałuża. Wgalopowaliśmy z panem kucem do niej i po chwili lądowaliśmy za kłodą. Obejrzałam się, jak Misiaczek sobie radzi. Nie miała problemów, więc zacmokałam na Punia, by szybciej pogalopował na umyślnie powaloną gałąź 40 cm. Skoczyliśmy przez nią płynnie i po chwili kierowaliśmy się lekko w prawo, na odchodzącą ścieżkę, na której były już tylko dwie przeszkody. Misiaczek pilnie jechała za nami, uważnie patrząc co tam tez się dzieje. Boiling był pobudzony, ale też radosny, widziałam, jak co jakiś czas strzelał miniaturowego baranka, jak mój kucyś. Chwilę potem naszym oczom ukazał się żywopłot mający 45 x 40 cm. Niby niewielki, a jednak potrafi sprawiać problemy. Musiałam dać Puniowi mocniejszą łydkę, by go skoczył. Misia z tego co widziałam lekko przycisneła nogi do boków Oldenburga i pięknie skoczyli naturalny płotek Smile Ostatnie były dwie powalone kłody, które razem twożyły pseudo-okser 50 x 60 cm. Nam się udało ładnie skoczyć, Misiaczek z Boilem też sobie poradzili, jednak widać było, że to chyba nie był najlepszy pomysł z tymi kłodami. Mim tego wsyztsko było okej, i żeby konie odpoczeły chwila kłusa, potem stęp.
-I jak? - Spytałam
-Hardkorowo - Odparła dziewczyna i zaczęłyśmy się śmiać - Joann, ty zawsze tak szalejesz na tym maluchu?
-Oj, często nawet bardziej, jeszcze zdążysz się przekonać, gdy tylko wrócimy do formy - Uśmiechnęłam się i dałam karuskowi łydkę do kłusa. Pokłusowałyśmy dość długo, wykonywałyśmy kilka skrętów w wąskie i szerokie drogi, dróżki, wyraźne i niewidoczne, przez busz i puste pola. Potem chwila stępa, przy kamienistej drodze po której czasami jeździły samochody i wyjechałyśmy na pole.
-Ścigamy się? - Spojrzałam na dziewczynę
-Myślisz, że Punio przegoni Fanga? to by było świetne - Uśmiechnęła się i po chwili ruszyłyśmy pełnym galopem po polu. Z początku Dziewczyna była od nas daleko, jednak powoli zaczęli się przybliżać do nas. W pewnym momencie Punio przeszedł do cwału, który był naprawdę wspaniały. Wtedy też, pod koniec łąki wyprzedziliśmy tych 'z góry' o kilka centymetrów i na tym się skończył wyścig, bo i pole. W sumie, można by to uznać za remis x]
-No i co? Widzisz? Mój kucyk jest hardkorowy - Zaśmiałam się stępując obok Misiaczka.
-No, widzę i przyznaję rację - Też się zaśmiała i stępowałyśmy dość długo, by rumaki odpoczęły. Potem ruszyłyśmy kłusem, którym też długo jechałyśmy i znów do stępa. Wjechałyśmy w strumyczek i wyskoczyłyśmy z niego po czym znów kłus i na łące galop. Na chwilę wyjechałyśmy na plażę i tam spędziłyśmy sporo czasu, po czym musiałyśmy wracać. No to tradycyjnie pełnym galopem przez gęsty las (jak zwykle hardcorowo x] ) następnie 20 min kłusa i stęp. Stępując tak sobie gadałyśmy na wszystkie tematy, aż po 25 minutach ukazał nam się jakże urokliwy widok stajni. Wjechałyśmy na chwilę na maneż, gdzie poluźniłam popręg kucykowi o dziurkę, zrobiłam 3 koła stępem i zatrzymałam go pośrodku placu. Misia zrobiła to samo i tradycyjnie - poluźnianie popręgu, podpinanie strzemion i powrót do domciu. Tam rozsiodłałyśmy konie, wpierw na myjkę poszedł Boiling (wtedy ja rozplatałam grzywę i ogon kucyka) następnie my. Zalałam karuskowi nogi, wytarłam mokre od potu ciało ręcznikiem i zaprowadziłam przed boks. Tam wzięłam w dłoń nożyczki i wyrównałam mu ogon oraz ściełam mocno grzywę, żeby w końcu wyglądał porządnie. Ładnie wyglądał, jednak odjęło mu to też tej słodkości, ale mimo to podobała mi się nowa fryzura kuca. Następnie odstawiłam do boksu gdzie dałam mu marchewkę, jabłko i buraka, założyłam derkę i razem z Misiaczkiem, które też już ogarnęła swojego rumaka poszłyśmy napić się gorącej herbatki w biurze i pooglądać jakieś filmy Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Misiaczek dnia Nie 11:44, 07 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsraurumanimus.fora.pl Strona Główna -> Treningi Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin