Joanne
Właściciel Stajni
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 17:00, 23 Sie 2009 Temat postu: Wild Rose: Ujeżdżenie - klasa P: pierwszy program (P-1) |
|
|
Data: 23 Sierpnia 2009
Trener: Joanne
Opis:
Weszłam do stajni. Jako pierwsza na ogień miała iść Wild Rose. Z moich obserwacji wynikało, że Hanowerka nie jest dziś w zbyt dobrym humorze, jednak trzeba było ją ruszyć i przejechać ten program na P-tkę. Z siodlarni przyniosłam poniższy sprzęt:
-ogłowie angielskie z skośnikiem
-czaprak i owijki (białe)
-siodło ujeżdżeniowe z osprzętem
-skrzynka z szczotkami
Sama ubrałam się w odpowiedni strój i ruszyłam pod boks kobyły. Zawołałam ją po imieniu, na co ta nic, tylko zmieniła nogę, na której się opierała. Otworzyłam boks i skierowałam się do kobyły. Ta skoczyła w bok, a następnie skierowała się na mnie z kopytami i zębami gotowymi do ataku. Natychmiast objęłam jej szyję przy ganaszu ręką i mocno ucisnęłam potylicę. Drugą ręką chwyciłam klacz za nos i lekko ścisnęłam utrudniając dostęp powietrza. Ta uniosła łeb i wspięła się jak najwyżej jednocześnie mnie unosząc, a po chwili stanęła i ze skulonymi patrzyła na mnie wilczym wzrokiem. Szybko złapałam kantar i pociągnęłam rudą na korytarz. Tam ją uwiązałam i szybko wyczyściłam, oczywiście nie obyło się bez kilku sprzeczek i wierzgnięć. Gdy Wild była czysta założyłam na nią czaprak, potem wzięłam siodło i podeszłam z nim do Hanowerki. Ta skuliła uszy i wierzgnęła, następnie zaczęła przytupywać i dreptać w miejscu, aż w końcu szarpnęłam za uwiąz i szybko założyłam kobyle siodło, potem natychmiast zapięłam popręg, nim ta skoczyła w bok. Potem owijki i ogłowie. Szło nam trochę opornie, ale pochwały i smakołyki sporo nam dawały. W końcu, po 25 min kobyła i ja byłyśmy gotowe. No wodze w łapki i idziemy na maneż. Na miejscu walka przy popręgu zakończona na mocnym klepnięciu w łopatkę kobyły, która wierzgała i próbowała gryźć. Następnie strzemiona i wsiadamy. Wild oczywiście nie poczekała na mnie, więc za karę cofanie na poprzednie miejsce i tam koń miał czekać aż mu pozwolę ruszyć. Po 5 minutach lekka łydka i jedziemy. Ruda była niechętna do współpracy, jestem niemal pewna, że lonża by się jej bardzo przydała...Ale to kiedy indziej.
Pora na tradycyjną rozgrzewkę. 10min stępa swobodnego i 5 min pracy w stępie na lekkim kontakcie. Rose trochę chowała się pod wędzidło, ale kilka sprzeczek wystarczyło by przyjęła nadany kontakt i w miarę ładnie pracowała (o ile nałogowe skracanie ujeżdżalni można tak nazwać). Potem zakłusowanie i po 2 okrążenia na nogę w luźnym kłusie roboczym, praktycznie bez kontaktu na pycholku. Wild szła nieco leniwie, jednak w miarę angażowała zad więc pozwoliłam jej iść swoim tempem. Gdy już się trochę rozprężyła, nadeszła pora na lekki kontakt i praca na woltach, wężykach i częste zmiany kierunku. Początkowo było trochę trudno, szczególnie na prawą - gorszą stronę klaczy, jednak po 10 minutach ładnie już nam się współpracowało i mogłam spokojnie pochwalić kobyłę. No to przejście do stój, danie marchewki i chwila stępa przed zagalopowaniem. 5 minut stępa i ruszamy kłusem. Nabrałam wodze i zmieniłam kierunek, by najpierw zagalopować na lepszą stronę klaczy. Pół ujeżdżalni kłusem i w narożniku galop. Ruda ładnie ruszyła, jednak po chwili zaczęła strzelać baranki, skakać, ogólnie brykać. Chwilę rodeo potrwało i dałam klaczy palcatem za łydką, na co ta strzeliła wysoko z zadu, wspięła się i skoczyła do przodu jadąc już ładnym, płynnym, ale szybkim galopem.
-Wolniej, bo nie wyrobimy na zakrętach - Mówiłam do Hanowerki, a ta nic. No to ściągnęłam wodze, a ta do stój i zaczyna się cofać, skręcając do środka. Bat na zadzie i w odpowiedzi kopniak w powietrze. No to jeszcze jeden a potem lekki za łydką - nic, tylko znów wykop. W końcu miałam dość i dałam po kolei 3 baty na zadzie i mocną łydkę. Kobył ruszył naburmuszony kłusem. W narożniku kontakt i galop. Tym razem poszło ładnie, klacz stała się łatwiejsza w prowadzeniu i bardziej usłuchana. 3 koła galopem i zaczynamy robić wolty, wężyki no i przekątne. Potem zmiana kierunku i kontrgalop. Wyjazd na przekątną i do kłusa. Zmiana kierunku i zagalopowanie na prawą nogę. Ruda ruszyła, lecz po chwili przeszła do kłusa i wywiozła mnie do środka i zaczęła brykać. No to szybka reakcja- bacik, powrót na ścianę i zagalopowanie z mocną wewnętrzną łydką( przedtem rudi wykonała kontr.) i napiętą zewnętrzną wodzą. Udało się, więc pochwaliłam i jedziemy. 3 koła galopem z zamknięciem klaczy między wodzami a łydkami, potem rozluźnienie i zaczynamy wykonywać wolty, slalomy etc. No i kilka przejść, aż Wild Rose ruszała na poprawną nogę od lekkiej łydki. Po rozprężeniu chwila odpoczynku w stępie i ruszamy na podbój klasy P xD
Więc zaczynamy. W A wyjazd na linię środkową kłusem roboczym, zatrzymanie w X. Następnie ruszenie z powrotem kłusem roboczym i w C skręt w lewo. W E ponownie skręcamy w lewo. Nad X robimy 2 wolty - w lewo i w prawo ( 10 m). Pochwaliłam Hanowerkę, bo ładnie się spisywała i starała, porządnie podnosiła szkitki, a zły humor chyba jej już minął.
Od X do F kłus roboczy, a od pkt A do C wykonujemy 4-łukową serpentynę. Chwilę potem zagalopowanie z lewej nogi pomiędzy C a H i tempo robocze. Wolta 15 m w E i powrót na ścianę. W F wyjazd na przekątną, przejście do kłusa roboczego w X i między H a C zagalopowanie na prawą. Wolta 15 m w B i powrót na ścianę. Pochwaliłam posłuszną i dobrze spisującą się klacz i w A do kłusa, następnie w K stęp pośredni. Od E do B pół koła w stępie swobodnym, następnie pośrednim, a w F ruszenie kłusem. Pochwała głosowa dla kobyły i wyjeżdżamy na środek w A, zatrzymanie w G, nieruchomość i dajemy Hanowerce smakołyka.
-Byłaś świetna- Poklepałam sowicie stępującą już swobodnie Wild i mimo, że w dwóch miejscach się lekko spięła to i tak poszło nam bardzo dobrze. Na koniec rozkłusowanie przez 10 minut, już bez jakiś ciasnych wolt, slalomów etc, a potem stęp swobodny przez 10 minut. Porobiłyśmy sobie z Rose kilka ćwiczeń rozluźniających i rozciągających, potem zatrzymanie. Zsiadłam, poluźniłam popręg, podpięłam strzemiona i odpięłam skośnik oraz nachrapnik. Jeszcze raz poklepałam Rudą i podeszłyśmy do barierki, gdzie ściągnęłam Hanowerce siodło, owijki i ogłowie etc. Następnie pozwoliłam się wytarzać. Sama odniosłam sprzęcior na miejsce i potem odebrałam konia i poszłam z nim na myjkę. Schładzamy nogi, poimy i wypuszczamy na padok, gdzie ta zaczęła sobie spokojnie skubać trawkę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Joanne dnia Czw 20:08, 11 Lut 2010, w całości zmieniany 4 razy
|
|